Autorytet? Głowa rodziny? Związek z Esme?

hehe. ja się zgadzam z EsmeC! w każdym słowie, jak zawsze kiedy mowa o Calu xD
taki Carl po 50.. hm. po podniecące xDD
a za meża to bym się wahała, bo jakoś.. lubie zmiany. mi to wszystko się nudzi po jakimś czasie, nawet ktoś tak boooski i nadzwyczjny Carl, kiedyś by się znudził! [kieeedyś, w daleeeekiej przyszłości xD]
ale kochanek! ef kou's !

Oj ja mysle że ktoś taki by ci sie nie znudził.

Ja również chciałabym wiecej o nich czytać i na nich patrzeć. nawet sama zaczęłam pisać o całej jego rodzinie ale to żadna przyjemność czytać coś co sama stworzyłam Sad

Mnie by sie nie znudził prze przeeeeee nigdy. To moja jedyna miłość, tylko schodząc na chwile na ziemie gdzie ja takiego w realu znajde? Wiecie co? Nie znajde, bo po pierwsze to wampir a nawet gdyby był człowiekiem to i tak w dzisiejszym świecie raczej nie ma takich mężczyzn...
On jest taki dobry, wspaniałomyślny, ciepły... (choć zimny i twardy jak lód serce jego bije ciepłotą bardziej gorącą od samego ognia...)

Aaa Carlisle! Nie gadaj tak, bo zeschizuję tutaj, a w szkole jeszcze jestem!
I nie mogę, bo zacznę o nim myśleć na chemii zamiast o systematyce związków nieorganicznych i bd masakra w oponiedziałek na sprawdzianie.
Carlisle is just Carlisle. Nie ma co porównywać, bo nie ma do niego porównania a ni odpowiefdnika ludzkiego, ani kiedyś ani TYMBARDZIEJ dzisiaj.
Chociaż nie przeczę, są gentlemani jeszcze wśród społeczności męskiej i miło z kimś takim się zetknąć, a nie z debilami bezmózgimi "JP na 100%, ale stram w gacie i pierwszy dzwonię pod 997, więc jestem JP na 99,9%". No dramat.
Ja tam liczę, że odnajdę swojego Carlisle'a, choć wcale nie bd blondynem, wcale nie będzie złotooki ani blady. Będzie mój i będzie mnie kochał. Więcej specjalnych życzeń nie mam.
Carlisle jako metafora miłości. Ciekawe...

Masz racje, metafora miłości...Chciałabym spotkać takiego człowieka o takim wnętrzu...

Metafora miłości.. Ciekawe Wink

Ja na studniówce skręciłam kostkę i dzień po udałam sie do lekarza. Facet był o wiele za stary ( a spodziewałam sie takiego typu Calisle) niestety Crying or Very sad

Za to podobało i sie jak delikatnie trzymał i opatrywał moją małą nóżkę Very Happy

The name Carlisle is of Celtic origin and means "strong".
A więc mamy wyjasnienie zagadki, dlaczego Carlisle. Smile

Steph nawet się w celtycki zagłębiła. Smile

kurcze, nie moge...Strasznie lubie czytać o Carlisle'u wszystko co jego dotyczy, niektórzy z was piszą na tym forum super opowiadania, można sie rozmarzyć, on jest niesamowity...nie moge, chyba zaraz pęknę, z tęsknoty? kurcze jak ciężko jest opisać to co sie czuje, bo tak bym chciala poznać kogoś takiego i "na pierwszy rzut oka" ktoś kto wie kim jest Carlisle jako postać fikcyjana powie mi że jest mdły? bez wyrazu? że jest dobry, mily, kulturalny i co z tego? ale ja mówie swoje, dla mnie jest...taki inny, choć dla wiekszości może być banalną postacią z banalnym charakterem, dla mnie jest niezwykły, niebywały, nietuzinkowy, wyjątkowy i pierwszy raz po uszy zakochałam sie w postaci fikcyjnej na tak długi czas, nigdy wcześniej mi sie to niezdarzyło, zapewne dlatego że wcześniej nie widzialam kogoś takiego jak Carlisle.
i racja, ten mój prawdziwy nie musi mieć blond włosów czy bladej skóry itd. ważne by miał tak wspaniały charakter.
Ostatnio z siostrą młodszą siedziałam tak u niej w pokoju i opowiadałam o tym forum, oczywiście nie powiedziałam dokładnie o jakie chodzi i że jestem tu zarejestrowana(nie chce żeby np. czytała moje wpisy gdyby i ona chciała sie zajerestrować ale ona i tak nie jest Team Carlisle) i próbowałam jej wytłumaczyć moją fascynacje do carla mówiąc jej o jednej tu osbie, która stworzyła super analize o miłości Carlislea i Esme, próbowaam jej wyjaśnić na czym ten związek polega,że oni nie potrzebują stałego kontaktu fizycznego jak w przypadku Edwarda i Belli, że im wystarczy to że stoją obk siebie i czują więź łączącą ich. Ona to skwitowała tylko tym że saga nie jest o nich i nie musi sie nad tym zastanawiać i fani sagi też.
Ok, właściwie to ma rację tak?ja tylko dodałam że tak naprawdę każdy coś dla siebie znajdzie w całej sadze, ja to dla siebie znalazłam ona też ale niech nie mówi co ja w nim widze bo równie dobrze moge ją o to samo zapytać co ona widzi w Jacobie.
Dodam jeszcze że na swoim profilu na kompie mam ustawioną tapetę z Carlem i stwierdzia że on jest taki...kwadratowy... no przepraszam bardzo nie wiem może sie ze mną zgadzacie lub nie ale chyba każdy ma prawo do...nawet nie wiem jak to nazwać, bo to nie jest zauroczenie,zbyt płytkie określenie, fascynacja? swirowanie? a może ziarko prawdy w tym wszystkim jest?
O Boże, no mam tak i tyle.( a ja tak skwitowałam jej wypowiedzi)

Wiem o czym mówisz ja tez tak mam:) Carlisle to po prostu Carlisle. Nic dodać nic ująć Smile

Oooo tak! Carlisle to Carlisle. Nie ma takiego jak on:) Swoją drogą, Mary jak się wreszcie pojaqiłaś to się zapytam: ) jak tam, bedziesz jeszcze pisać opowiadania o doktorze a raczej kontynuować to, co już jest czy raczej ci się już znudziło? Mam nadzieje, że nie. Smile

)) Dobra, nie piszę dalej, bo mi prof. od polaka zaraz tel. zabierze. A wywiadówka dzisiaj. xd